Forum Dark Forum
Forum o tematyce mrocznie różnej :D
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Enarepticon
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dark Forum Strona Główna -> książki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy ci się podoba?
tak
100%
 100%  [ 4 ]
nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 4

Autor Wiadomość
Lady Evil
hator



Dołączył: 28 Mar 2007
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:07, 05 Lut 2009    Temat postu:

co ech... moge w ogole nie cztac...Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Azrael
Misa Amane
Misa Amane



Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z gdyni
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:59, 14 Lut 2009    Temat postu:

Spokojnie. Na razie mam zatwardzenie pisemne :hamster_evil:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Azrael
Misa Amane
Misa Amane



Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z gdyni
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:13, 09 Mar 2010    Temat postu:

Wbije się tu bo mac świruje.

moje nowe opo. pisz(cie) co o nim myślicie

+

+Follow the Reaper+



Watykan. XII w.

Nekromanta siedział w zakurzonym, zagraconym, starym pokoju, który służył mu za pracownię, laboratorium i mieszkanie. Wynajmowany pokój w piwnicy starej kamiennicy nie wyglądał wcale mrocznie i strasznie jak to na piwnicę, czy nekromantę przystało. Był za to ogromny. Zmieściły by się tam spokojnie dwie sale balowe. Stopień zagracenia był wprost proporcjonalny do wielkości pokoju. Wśród gratów znaleźć można było wszystko- tarczę, miecz, włócznię, nozyce, balię, próbówki, szkło laboratoryjne, pręty, śrubki, stertę książek... Były tam rzeczy zarówno jak i kupione na wszystkomającym rynku, jak i ukradzione, lub znalezione. Jednak najdziwniejszym w pomieszczeniu było to, że na ścianach wyrzeźbione, wyryte, lub wydrapane były różne dziwne wzory, znaki, ornamenty, symbole i co tam jeszcze. Te same dekoracje wysrępowały na suficie i podłodze pokoju.

Właściciel tego „burdelu” siedział za trzymetrowej długości drewnianym stołem i studiował księgi, które były rozżucone po całej nawierzchni stołu. Obok ksiązek znajdowała się ogromna sterta notatek, a także kałamarz i kilkadziesiąt gęsich piór. Jegomość co chwila sięgał do któregoś pergaminu i porównywał zapiski z książkami. Bałagan najwyraźniej mu nie przeszkadzał, co więcej- sądząc po jego zachowaniu- swietnie się w tym chaosie orientował.

W końcu nekromanta wstał i rozprostował kości. Lata swojej młodości męzczyzna miał juz dawno za sobą. Jego 76 lat dawały się mu we znaki jak i ze strony wyglądu, tak i ze strony stanu zdrowia czy psyhiki. Wygląd można by opisać krótko. Siwe, długie włosy, spięte niedbale z tylu jakimś sznurkiem, pomarszczona skóra ze sladami przebytych chorób, brązowe oczy, w których wciąż jeszcze iskrzył zapał, okulary w drewnianej oprawie. Ubrany starzec był w czarne, ubrudzone portki, trzymające się na kawałku sznurka i białą, również niezbyt świeżą koszulę. Na nogach miał wytarte, zakurzone pólbuty.

Męzczyzna zaczął łazić po swoim mieszkaniu, rozmyślając.

-Wszystko się zgadza... Tak... Wszystko dopięte na ostatni guzik jesli chodzi o rytuał. Tylko gdzie ten brzdąc? Miał być pół godziny temu. Może inkwizycja... Mam nadzieję że nie. Wieczność już blisko. Nawet ci debile z Inkwizycji mi nie przeszkodzą... A co jeśli się domyślą? Kradzież ksiąg z prywatnej biblioteki papieża to nie jakieś tam bawienie się w palenie czarownic. Zajmą się tym na poważnie. Oby się udało. Będę nieśmiertelny. Kiedy się dowiedziałem o tym, że magia istnieje, musiałem dowiedzieć się więcej. Droga do wiedzy była długa i niebezpieczna, ale jeśli się uda... Jak się nazywały te światy...? Orion, Nifengard, Onstalgarth... Interesuje mnie Orion...

Rozmyślenia nekromanty przerwało pukanie do drzwi. Staruch podbiegł do drzwi i wyjrzał przez judasza. Szybkim ruchem zdjął blikadę i uchylił drzwi. Do środka wślizgnął się młody chłopak, około 19 lat. Miał niechlujnie ostrzyżone włosy, zielone, podkrązone oczy, które wskazywały na rezultat nieprzespanej nocy, ubrany był w postrzępioną koszulę, która kiedyś była biała i stare, również podarte spodnie do kolan, był boso. W ręce taszczył wiadro.

-Jesteś brzdąc.- warknął stary- Co tak długo? Masz? Jak chcesz, abym spełnił swoją obietnicę, masz być bardziej posłuszny i staranny.

-Prszepraszam Mistru Eugenius. Musiałem unikać strazy. Chyba odkryli kradzież.- zaczął tłumaczyć się chłopak.

- Cicho! Masz?- wkurzył się Eugenius.

- Tak, Mistrzu! Świeżo od rzeźnika.- wykrzyknął chłopak i dał staremu wiadro.

Stary zajrzał do wnętrza. Wiadro po brazegi wypełniała ciemnoczerwona, gęsta ciecz. Krew.

- Pięknie!- twarz nekromanty rozpeomieniła się.- Mamy wszystko! Idź zrób miejsce, tam gdzie ci mówiłem. Ja przygotuję substancję i zaklęcia.

- Mistrzu... Uratuje Mistrz moją mamę, prawda?

- Rusz się. Jeśli znajdzie nas Inkwizycja, to nic ci nie pomogę. Do roboty!

Póki chłopak pobiegł oczyścić teren, Eugenius po raz ostatni zerknął na notatki i zaczął sporządzać jakieś meszaniny mamrocząc pod nosem.

- Hmm... Muszę uwolnić dwa demony. Na pewno mi za to podziękują. Jak ich uwolnię wiecznej odchłani, to napewno będą zadowoleni. Podarują mi nieśmiertelnośc! Haha! Jak im tam? Ten główny to chyba Merivard, a ten mniejszy to Arldovie. A, i jeszcze Emeraldo. Na tego mam uważać i nie przywoływać. Dobrze pamiętam. Nie sposób zapamiętać tych wszystkich nazw z tych ksiąg... Skończyłeś brzdącu?!- krzyknął nekromanta.

- Już kończę!- zawołał w odpowiedzi chłopak.

Cudnie! Eugenius wział wszystkie potrzebne rzeczy i przytaszczył do miejsca w którym czekał na jego dalsze rozkazy chłopak. Na ziemi wyrzeźbiony był krąg. W środku okręgu byłu wyryte gwiazdy od pięcio, aż po dwudziestoramienne. Rzeźbienia nie były zwykłe. Były to głębokie na pół cantymetra rowki, które w miejscach, gdzie były ramiona gwiazd tworzyły miseczki. Staruch ustawił wokół kręgu sześć wysokich świeczników, w środku okręgu położył siódmy, największy. W sześć otaczających powkładał świece. W środkowy włożył natomiast jakąś kulkę. „brzdąc” wlał natomiast do rowka krew, która jakimś cudem nie zdążyła skrzepnąć. Powoli wypełniła cały okrąg, nadając mu złowieszczego wyglądu. Eugenius dosypał do krwi jakieś substancje. Potem wziął do ręki papirusy. Brama gotowa, przekaźnik gotów, zaklęcia gotowe, klucz jest.

Nagle rozległo się stanowcze pukanie, a po chwili stłumiony głos „Otwierać! Inkwizycja! Mieszkający tu Alchemik Eugenius jest oskarżony o herezje, pakty z diabłem, a także nekromancje, obcowanie z dziewicami na sabatach oraz kradzież ksiąg z prywatnej papieskiej biblioteki!

- Szybko- krzyknął staruch.- stawaj z drugiej strony i powtarzaj, już!

Młody ustawił się, a staruch zaczał czytać. Przez jego głos przedzierały sie jakieś słowa, potem uderzanie w drzwi... Czytał. Czytał wszystko po kolei. Formuła przyzwania Meriarda. Formuła przyzwania Arldovie’a. Formuła przyzwania Emeraldo... Fomuła uaktywniająca przekaźnik i bramę... Zaraz. Chwila. Co tam robił emeraldo? Tylko nie to! Coś w pomieszczeniu było nie tak. Krew zaczęła krążyć jak by po żyłach jakiegoś potwora, tworząc macki i oplątajac świeczniki, kulka zaczeła wirować i wydzielać z siebie chore, niebieskie światło. Nekromanta spojrzał jescze raz na zapiski. Cos się nie zgadzało. Jednak. Popełnił błąd swojego życia. Notatki wypadły mu z rak. Spojrzał przerazonym wzrokiem na i tak juz wystraszonego chłopaka. Jego tważ pobladła. Krew wirowała, świece płoneły. Ktoś werwał się do pokoju... Za późno. To juz się stało... Najpierw pojwił się krąg ognia. Wyłoniły się dwa dziwne stworzenia. Meriard i Arldovie pomyslał Eugenius. Inkwizycja nie smiała podejsć blizej, pomimo, że przybyli prawdziwi inkwizytorzy, znający się na rzeczy. Bali się tych dwóch. Nie wiedzieli co na nich jeszcze czeka... Naglę rozległ się krzyk mrożący krew w żyłach, a jednocześnie palący duszę. Demony spróbowały się wyrwać z kręgu, ale domieszki dodane do krwi nie pozwoliły im nato. To co wyłoniło się z bramy było straszniejsze od wszystkiego... Pożarło w mgnieniu oka Meriarda i Arldovie’a, zerwało blokadę, wyssało krew, rozerwało na kawałki tych, którzy przed chwilą nazywali siebie Inkwizycją. Nie pomogły im magiczne techniki obrony, modlitwy, krzyże, święcona woda. Nawet sam papiez by im nie pomógł... Rozległ się złowieszczy rechot. Kulka zaczęła lewitować w powietrzu... Przekaźnik! Trzeba go zniszczyć! Nekromanta skoczył i złapał kulkę. Naraz go podniosła jakas siła. W powietrzu pojawiły się dwa płonące niebieskim ogniem slepia.

- UWOLNIŁAŚ MNIE, NĘDZNA KREATURO! PRZYWOŁAŁAŚ SAMĄ ŚMIERĆ! EMERALDO! KRÓLA NIEUMARŁYCH DO TWOJEGO NIC NIE WARTEGO ŚWIATA! CZEGO RZĄDASZ ODE MNIE? CZEGO CHCIAŁAŚ OD MOICH SŁUG? MÓW!

Eugenius nie wierzył. Jakimś cudem jeszcze żył. I mógł czegokolwiek rządać.

- Chcę być nieśmiertelny! Chcę zyć wiecznie! Pragnę tego! Błagam cie, daj mi to!

- MUHAHAHAHAHA!!! CHCESZ NIEŚMIERTELNOŚCI? A WIĘC JĄ DOSTANIESZ! NIE MA LEPSZEGO SPOSOBU NA STANIE SIĘ NIEŚMIERTELNYM, JAK ZOSTAĆ SAMĄ ŚMIERCIĄ!!!

- Nieee nie tego chciałem! Nie chce zostawać śmiercią! Zaraz... Niechcębyćtobą!- wrzasnął staruch. Musiał jakos to powsztrymać. Kulka. Emeraldo był już bliski. Chwytał już go tymi płonącymi ślepiami. Staruch nie wiedział jak się bronić. Złapał kulkę mocniej i rzucił nią w demona. Rozległ się ponownie złowieszczy krzyk, który wykręcił Eugeniusa, powodując w jego ciele spazmy bólu.

-COOO ŻEŚ ZROOOBIŁ!!!!!!!! NIEEEEEEE!!!!

Było za późno. Demon oplatał starca. Wszedł w niego. Oczy nekromanty zaczęły się świecić na niebiesko, ciało rozwiało się w mroku, pozostawiając nagi szkielet. Mrok utworzył wokół postaci długą strzępioną szatę. Z czaszki wyrosły dwa rogi. Z pleców wyrwały się skrzydła. Mrok długimi mackami z impetem wdarł się w stos gratów i pożarł go. Z tegoż mroku do kościstej ręki stworzenia wślizgnęła się dziwny kostur, który wyglądał jak by był zmutowaną podwójną kosą. Na czubku kostura była dziwna kulka.

-ZA TO ŻE MNIE ZNIEWOLIŁEŚ, BĘDZIESZ WIECZNIE CIERPIEĆ JAKO MOJE CIAŁO, NĘDZNA KREATURO!!! NADSZEDŁ MÓJ CZASSSS! TAK! MUHAHAHAHAHA!!!!

- Panie demonie...- z kręgu zasypanego ciałami Inkwizytorów wyraczkował chłopak.- uleczy pan moją matkę?

-TO TY MU POMOGŁEŚ MNIE UWOLNIĆ? HAHAHA! TWOJA MATKA ZMARŁA DWIE GODZINY TEMU! WIDZĘ TWOJĄ NIENAWIŚĆ! PRZYDASZ MI SIĘ! MAM DLA CIEBIE WSPANIAŁEGO LOKATORA!

Emeraldo podleciał do chłopaka i chwycił go za głowę. Wsadził jegogłowę do kręguz krwią.

-PIJ! PIJ! PRZYWITAJ NOWE ŻYCIE JAKO... DREXMOR!

Wyciągnął skądś strzałe i wbił ją w plecy chłopaka, przebijając mu serce.

Papież nie mógł spać tej nocy. Śniło mu się zło, od którego miał chronić cały świat...









+ENDE+

+

IV


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Azrael
Misa Amane
Misa Amane



Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z gdyni
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:14, 09 Mar 2010    Temat postu:

a to opo o wskrzeszeniu ortifex- żony, jeśli moźna to tak nazwać- ema

+

+DARK RESSURECTION+





W laboratorium panował półmrok. Jedynym żródłem jakiego kolwiek sensownego światła było promieniowanie pentagramu. Nad samym pentagramem wisiała naga kobieta podwieszona do sufitu łańcuchami. Oprócz niej po laboratorium krzątał się pewien lich który z pomiędzy sprzętów do torturowania, machin i innych gratów przywlókł dużą balię i kilka transformatorów do tworzenia błyskawic. W kącie stał niejaki dowódca armii ciemności który bacznie się temu wszystkiemu przyglądał. Kobieta wiszaca nad pentagramem najwyraźniej próbowała się uwolnić z magicznej klatki, albo chociaż zerwać krępujące ją łańcuchy. Emeraldo nie zwracając na to uwagi kontynuował przygotowywanie sprzętów.

- Truposzu, puść mnie!- ni to krzyknęła, ni to syknęła uwięziona.- Czuję ból...

- Muhahahahaha!- roześmiał się Em.- Spokojnieeee... Za chwilę już nic nie będziesz czuuuć...

Oczy dziewczyny zapłonęły i z płonacych źrenic wyleciały dwie kule ognia, które trafiły w niewidzialną barierę i się rozproszyły. Emeraldo nic sobie z tego nie zrobił. Postawił balię na palenisku i strzelił zielonym płomieniem w drewno ułożone równym stosikiem pod balią. Rozbłysnął ogień, który rzucił trochę światła na pomieszczenie. Lich wyjął z inkrustowanego pudełka jakąś fiolkę z niebieskawym, błyszczącym płynem, noszącą nazwę „ORTIFEX- PAMIĘĆ, ESENCJA” i przelał go do miski stojacej na długim stole. Drex podszedł do stołu, wziął strzałę leżącą na dziwnym stojaku, ścisnął ją w dłoniach, potarł i po chwili do miski posypał się srebrzysty proszek. Em tym czasem skonczył grzebać w fiolkach które zajmowały większą część laboratoryjnego stołu i wyciągnał jedną z napisem „YONALDAMIRITH- ESENCJA DOBRA” i wlał biały świecący płyn do innej fiolki z napisem „ROMI- WSPÓLNY GEN I ENERGIA”, po czym dolał do wszystkiego jakaś niebieską ciecz z nieopisanej fiolki. Wstrąsnął kilka razy fiolką, po czym wlał mieszaninę do miski. Szepnał coś do Drexmora. Ten wyszedł na chwile z lochu. Wrócił po pół godzinie z dziwną kolbką w ręku i dorzucił zawartość do misy. Emeraldo wymieszał dokładnie zawartość misy, po czym nałożył na powstałą substancje kilka pieczęci. Odwrócił się do kobiety.

- I co droga Orti? Jesteś gotowa?- Growlowaty głos przyprawił ją o lekki dreszcz.

- Do czego mam być gotowa? Kim ty wogóle jesteś, co?

- Nieee waaażneee... Drexmorze, łańcuchy bitte.

Drexmor strzelił w Ortifex kilkoma dodatkowymi łańcuchami, k™óre następnie usztywnił i zaczepił do systemu kołowrotków i przekładni. Emeraldo przesunął kilka dźwigni i dziewczyna znalazła się w położeniu równoległym do balii. Em podszedł do niej, wyciągnął z mroku srebrny sierp i roześmiał się.

- Hell is for children!- szepnął jej do ucha, po czym ciachnął ją po ramieniu. Z rany powoli zaczęła skapywać krew, która spływała wprost do balii. Orti krzyczała, ale nikt na to nie zwracał uwagi. Była tylko narzędziem potrebnym do znacznie wyższego, acz zblizonego celu.

- Kreeeeeew...- wycharczał Drexmor.

- Przyśpieszmy to...- ryknął Em i zaczął ciąć sierpem po całym ciele nekromantki, na końcu podzrzynając jej gardło.- Oops I did it again! Muhahahahaha!!!

Podczas gdy balia napełniała się krwią skazanej, Emeraldo trymał ją za głowe, utrzymując przy zyciu. Kiedy balia napełniła się do połowy, Drexmor dolał do niej wina z ogromnej beczki, na której był wyrzeźbiony napis „ROK 1226 ”. Potem ustawił wokół balii transformatory i podłączył je do dziwnej kuli, która świeciła się na żółto.

Emeraldo ułożył ciało Ortifex w balii, a następnie wlał połowe zawartości misy do roztworu krwi i wina. Druga połowa trafiła do ust nekromantki.

-Dawaj te pierdolone błyskawice- rzucił Drexowi.

Drexmor uaktywnił generatory. Po ciele ledwo żywej nekromantki przebiegły dreszcze. Emeraldo zaczął szeptać jakieś zaklęcia. Po niebieskiej poświacie dekorowanej gwiazdkami wychodzącej z jego rąk można było rozpoznać magię dżinów.

Krew z balii powoli znikała, skóra na ciele Orti zaczęła wysychać i szarzeć. Ze wszystkich otworów strzelił czrny ogień- płonęły wnętrzności. W pustych oczodołach zaczęły się tlić czerwone światła. Drexmor wżucił do balii jakieś łańcuchy, szmaty i czaski. Ostatbi błysk.

- Cześśśść mojeee nienawidzeeee...

Rozdał się upiorny śmiech dwóch stworów ciemności i jeden growlowaty szept:

- Kreeeeew...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dark Forum Strona Główna -> książki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin